DZIEŃ 10. Opisz scenę pościgu z perspektywy osoby ściąganej, jak i ścigającej.
Goniłam przed siebie jak oszalała, moje trampki lekko odbijały się od nawierzchni betonowej ulicy. Słyszałam za plecami pościg i nakazy natychmiastowego zatrzymania się. Ani myślałam wykonać to polecenie! Jeszcze przed chwilą otaczała mnie grupka pracowników tajnych służb specjalnych z bronią palną w pogotowiu, pod moimi nogami leżał ciężko ranny nieznany mi mężczyzna, a ja stałam nad nim z zakrwawionymi po łokcie rękoma i pustką w głowie. Nic nie pamiętam, nawet nie znam własnego imienia! Ale coś mi podpowiada, że ludzie goniący mnie nie uwierzą w moją amnestię, a zwłaszcza ten łajdak w beżowym długim płaszczu, ich szef, wyglądał na tak zdesperowanego, jakby po prostu chciał złapać byle kogo i potraktować go, jak kozła ofiarnego, nawet nie zgłębiając sprawy. I właśnie dlatego zaczęłam uciekać, gdy próbowali mnie aresztować, tak podpowiadał mi instynkt, a ja podświadomie czułam, że muszę mu zaufać. Zgodnie z przeczuciem skręciłam w ślepy zaułek, na chwilę zawahałam się, po czym wskoczyłam na ogrodzenie z metalowej siatki, płynnie wspięłam się na nie i szybko zeskoczyłam po drugiej stronie, lekko kucając. Odwróciłam się. On tam stał i wpatrywał się we mnie z nienawiścią.
- Dorwę cię, nie masz dokąd uciec – wycharczał złowrogo, jego beżowy płaszcz zatańczył na wietrze, zupełnie jak moje długie rozczochrane włosy. Nie miałam zamiaru czekać nawet sekundy, aż mężczyzna dotrzyma obietnicy. Nic nie mówiąc, odwróciłam się do niego plecami i pognałam prosto przed siebie, jego przekleństwa towarzyszyły mi dość długo.
Z impetem wypadłam spomiędzy budynków na ulicę i gwałtownie zahamowałam. Mimo iż czułam, że nie powinnam tu skręcać, wolałam jak najszybciej wydostać się z ciasnej przestrzeni między wysokimi blokami. I właśnie mierzyło we mnie z sześć luf pistoletów. Każdy na moim miejscu spanikowałby, ale nie ja. Odruchowo uskoczyłam w tył, na moment ukrywając się za rogiem budynku, po czym sprintem pognałam prosto przed siebie. Za plecami usłyszałam kroki oznaczające pościg, a także strzały ostrzegawcze, które zamiast mnie powstrzymać, zmotywowały mnie do szybszego biegu. Nie wiem, co się dzieje, ale intuicja podpowiada mi, że sobie poradzę i nie dam się złapać. Oby się nie myliła…
***
- Szefie, uciekła z zasadzki – odezwał się głos w mojej słuchawce.
- Wy idioci! – wrzasnąłem z furią. – To tylko jedna kobieta i nie potraficie jej złapać? Jesteście oddziałem specjalnej troski.
- Szefie. – Właściciela głosu zasalutowała.
- Melduj – warknąłem, uznając poprzednią rozmowę za zakończoną.
- Pilot drona ustalił, iż podejrzana zmierza w kierunku…
Nie dałem jej dokończyć, złapałem kobietę pod ramię i podprowadziłem do swojego samochodu służbowego. Niemalże wrzuciłem ją do pojazdu, sam zajmując miejsce kierowcy.
- Teraz mów – odparłem, odpalając silnik. Zrobię wszystko, dosłownie wszystko, byle tylko dorwać tę uciekinierkę. Nie popełnię kolejnego błędu i tak już jestem pod ostrzałem prokuratury za tą poprzednią sprawę. Wtedy, kilka lat temu pomyliłem się, ale to był jeden, jedyny raz, który już nigdy się nie powtórzy. Ta kobieta, która teraz ucieka, jest sprawczynią wypadku, wiem to! I nie przekona mnie żadna bajeczka o utracie pamięci. Mało tego, nawet nie będę jej słuchał. Dowody mówią same za siebie – była na miejscu zbrodni, ma ręce umazane krwią, facet, jeśli się obudzi, to na pewno wskaże ją jako sprawczynię, już ja tego dopilnuję!
Ostro skręciłem w lewo i pedał gazu docisnąłem z całych sił do podłogi. Po mojej prawej, między budynkami widziałem uciekinierkę. Ona mnie też. Była bardzo szybka, ale i tak nie ma najmniejszych szans prześcignąć mojego samochodu. Zaraz wpadnie prosto w moje ręce!
Skręciłem gwałtownie w prawo i zatrzymałem szarpnięciem samochód tworząc blokadę wąskiej uliczki. Kobieta siedząca obok mnie była blada ze strachu, kurczowo trzymała się fotela.
- Gdzie ona jest?! – wrzasnąłem, rozglądając się. Po uciekinierce nie było śladu, a przecież nie mogła rozpłynąć się w powietrzu.
- Kieruje się w stronę East River – odparła moja podwładna.
Zakląłem pod nosem. Podczas mojego manewru uciekinierka wykorzystała chwilę by zmienić własną trajektorię biegu. Chce mnie przechytrzyć? Jej niedoczekanie!
Z piskiem opon ruszyłem w wyznaczonym kierunku. Dopadnę ją i oskarżę niezależnie od ceny jaką przyjdzie mi za to zapłacić…
[Uch, trochę za bardzo skupiłam się na postaciach niż na samej akcji ^^”ale nie mogłam się powstrzymać – te postaci narzucone w zadaniu (pierwszy raz w tym wyzwaniu!) aż same się prosiły o własne historie, więc jak mogłam im odmówić?
]
Tajniak próbował dziś złapać dziewczynę o zakrwawionych dłoniach, a Drake jakiś czas temu próbował złapać opaleniznę xD
Goniłam przed siebie jak oszalała, moje trampki lekko odbijały się od nawierzchni betonowej ulicy. Słyszałam za plecami pościg i nakazy natychmiastowego zatrzymania się. Ani myślałam wykonać to polecenie! Jeszcze przed chwilą otaczała mnie grupka pracowników tajnych służb specjalnych z bronią palną w pogotowiu, pod moimi nogami leżał ciężko ranny nieznany mi mężczyzna, a ja stałam nad nim z zakrwawionymi po łokcie rękoma i pustką w głowie. Nic nie pamiętam, nawet nie znam własnego imienia! Ale coś mi podpowiada, że ludzie goniący mnie nie uwierzą w moją amnestię, a zwłaszcza ten łajdak w beżowym długim płaszczu, ich szef, wyglądał na tak zdesperowanego, jakby po prostu chciał złapać byle kogo i potraktować go, jak kozła ofiarnego, nawet nie zgłębiając sprawy. I właśnie dlatego zaczęłam uciekać, gdy próbowali mnie aresztować, tak podpowiadał mi instynkt, a ja podświadomie czułam, że muszę mu zaufać. Zgodnie z przeczuciem skręciłam w ślepy zaułek, na chwilę zawahałam się, po czym wskoczyłam na ogrodzenie z metalowej siatki, płynnie wspięłam się na nie i szybko zeskoczyłam po drugiej stronie, lekko kucając. Odwróciłam się. On tam stał i wpatrywał się we mnie z nienawiścią.
- Dorwę cię, nie masz dokąd uciec – wycharczał złowrogo, jego beżowy płaszcz zatańczył na wietrze, zupełnie jak moje długie rozczochrane włosy. Nie miałam zamiaru czekać nawet sekundy, aż mężczyzna dotrzyma obietnicy. Nic nie mówiąc, odwróciłam się do niego plecami i pognałam prosto przed siebie, jego przekleństwa towarzyszyły mi dość długo.
Z impetem wypadłam spomiędzy budynków na ulicę i gwałtownie zahamowałam. Mimo iż czułam, że nie powinnam tu skręcać, wolałam jak najszybciej wydostać się z ciasnej przestrzeni między wysokimi blokami. I właśnie mierzyło we mnie z sześć luf pistoletów. Każdy na moim miejscu spanikowałby, ale nie ja. Odruchowo uskoczyłam w tył, na moment ukrywając się za rogiem budynku, po czym sprintem pognałam prosto przed siebie. Za plecami usłyszałam kroki oznaczające pościg, a także strzały ostrzegawcze, które zamiast mnie powstrzymać, zmotywowały mnie do szybszego biegu. Nie wiem, co się dzieje, ale intuicja podpowiada mi, że sobie poradzę i nie dam się złapać. Oby się nie myliła…
***
- Szefie, uciekła z zasadzki – odezwał się głos w mojej słuchawce.
- Wy idioci! – wrzasnąłem z furią. – To tylko jedna kobieta i nie potraficie jej złapać? Jesteście oddziałem specjalnej troski.
- Szefie. – Właściciela głosu zasalutowała.
- Melduj – warknąłem, uznając poprzednią rozmowę za zakończoną.
- Pilot drona ustalił, iż podejrzana zmierza w kierunku…
Nie dałem jej dokończyć, złapałem kobietę pod ramię i podprowadziłem do swojego samochodu służbowego. Niemalże wrzuciłem ją do pojazdu, sam zajmując miejsce kierowcy.
- Teraz mów – odparłem, odpalając silnik. Zrobię wszystko, dosłownie wszystko, byle tylko dorwać tę uciekinierkę. Nie popełnię kolejnego błędu i tak już jestem pod ostrzałem prokuratury za tą poprzednią sprawę. Wtedy, kilka lat temu pomyliłem się, ale to był jeden, jedyny raz, który już nigdy się nie powtórzy. Ta kobieta, która teraz ucieka, jest sprawczynią wypadku, wiem to! I nie przekona mnie żadna bajeczka o utracie pamięci. Mało tego, nawet nie będę jej słuchał. Dowody mówią same za siebie – była na miejscu zbrodni, ma ręce umazane krwią, facet, jeśli się obudzi, to na pewno wskaże ją jako sprawczynię, już ja tego dopilnuję!
Ostro skręciłem w lewo i pedał gazu docisnąłem z całych sił do podłogi. Po mojej prawej, między budynkami widziałem uciekinierkę. Ona mnie też. Była bardzo szybka, ale i tak nie ma najmniejszych szans prześcignąć mojego samochodu. Zaraz wpadnie prosto w moje ręce!
Skręciłem gwałtownie w prawo i zatrzymałem szarpnięciem samochód tworząc blokadę wąskiej uliczki. Kobieta siedząca obok mnie była blada ze strachu, kurczowo trzymała się fotela.
- Gdzie ona jest?! – wrzasnąłem, rozglądając się. Po uciekinierce nie było śladu, a przecież nie mogła rozpłynąć się w powietrzu.
- Kieruje się w stronę East River – odparła moja podwładna.
Zakląłem pod nosem. Podczas mojego manewru uciekinierka wykorzystała chwilę by zmienić własną trajektorię biegu. Chce mnie przechytrzyć? Jej niedoczekanie!
Z piskiem opon ruszyłem w wyznaczonym kierunku. Dopadnę ją i oskarżę niezależnie od ceny jaką przyjdzie mi za to zapłacić…
[Uch, trochę za bardzo skupiłam się na postaciach niż na samej akcji ^^”ale nie mogłam się powstrzymać – te postaci narzucone w zadaniu (pierwszy raz w tym wyzwaniu!) aż same się prosiły o własne historie, więc jak mogłam im odmówić?

Tajniak próbował dziś złapać dziewczynę o zakrwawionych dłoniach, a Drake jakiś czas temu próbował złapać opaleniznę xD