rycerzeortalionu dzień 1:
godzina 23:11
-------------
obiecywany bilans:
pomidor 26
chleb pełnoziarnisty razowy 4*90? = 360
margaryna 120?
kiełbasa 160?
kawy z mlekiem 50
wędliny 150?
ser ok 50 bo mało
---
zjedzone kalorie ok. 916 (max 1100 imho)
spalone kalorie ok 230
wniosek: mus kupić wagę kuchenną. mus. bo ja nie wiem jak jem i w ogóle. umiem policzyć na oko, ale tylko na oko.
bilans dziwny (bez obiadu, taki rozwalony, w ogóle nie wiadomo o co chodzi) bo od liceum, powtarzam, od liceum nie miałam tak pojebanego i zalatanego dnia. naprawdę. a pracuję w domu (korki). co za paranoja!!! jest 23 a ja się zabieram za ćwiczenia. noo niestety wyzwanie to wyzwanie, chociaż trochę poćwiczyć muszę ; )
od poniedziałku zaczyna się nam kurs tańca użytkowego. trzeba kupic leginsy, żeby było wygodnie. nigdy nie chodziłam na kurs tańca, jestem przeładowana pozytywnymi myślami : ) fajnie, że idziemy z K. razem : ) on umie tańczyć chyba wszystko, ja umiem ale tylko sama na imprezach. nie potrafię, kiedy ktoś mnie prowadzi. to będzie szansa, aby to zmienić.
23:57
po ćwiczeniach! zdążyłam jeszcze dzisiaj! tylko wyłączyłam endo na kilka chwil żeby zrobić sobie dosłownie pół minuty przerwy i potem nie włączyłam z powrotem więc czekam, aż mi się doliczy do tego momentu gdzie wiem, że tyle powinno być : D
31 minut aerobiku. chyba jeszcze nigdy nie zmusiłam się do tak długiego cardio w domu. chooociaż przyznaję, że wzięłam się za łatwiejszy filmik niż ostatnio, gdy naprawdę dałam sobie w 22 minuty taki wycisk, że przez 5 dni miałam zakwasy na całym ciele (przysięgam, max na tyłku i w nogach).
oby tak dalej, Makino!
PS To wyzwanie to zajebisty pomysł. Inaczej bym się nie zmusiła. Dziękuję pomysłodawczyniom ; )
godzina 23:11
-------------
obiecywany bilans:
pomidor 26
chleb pełnoziarnisty razowy 4*90? = 360
margaryna 120?
kiełbasa 160?
kawy z mlekiem 50
wędliny 150?
ser ok 50 bo mało
---
zjedzone kalorie ok. 916 (max 1100 imho)
spalone kalorie ok 230
wniosek: mus kupić wagę kuchenną. mus. bo ja nie wiem jak jem i w ogóle. umiem policzyć na oko, ale tylko na oko.
bilans dziwny (bez obiadu, taki rozwalony, w ogóle nie wiadomo o co chodzi) bo od liceum, powtarzam, od liceum nie miałam tak pojebanego i zalatanego dnia. naprawdę. a pracuję w domu (korki). co za paranoja!!! jest 23 a ja się zabieram za ćwiczenia. noo niestety wyzwanie to wyzwanie, chociaż trochę poćwiczyć muszę ; )
od poniedziałku zaczyna się nam kurs tańca użytkowego. trzeba kupic leginsy, żeby było wygodnie. nigdy nie chodziłam na kurs tańca, jestem przeładowana pozytywnymi myślami : ) fajnie, że idziemy z K. razem : ) on umie tańczyć chyba wszystko, ja umiem ale tylko sama na imprezach. nie potrafię, kiedy ktoś mnie prowadzi. to będzie szansa, aby to zmienić.
23:57
po ćwiczeniach! zdążyłam jeszcze dzisiaj! tylko wyłączyłam endo na kilka chwil żeby zrobić sobie dosłownie pół minuty przerwy i potem nie włączyłam z powrotem więc czekam, aż mi się doliczy do tego momentu gdzie wiem, że tyle powinno być : D
31 minut aerobiku. chyba jeszcze nigdy nie zmusiłam się do tak długiego cardio w domu. chooociaż przyznaję, że wzięłam się za łatwiejszy filmik niż ostatnio, gdy naprawdę dałam sobie w 22 minuty taki wycisk, że przez 5 dni miałam zakwasy na całym ciele (przysięgam, max na tyłku i w nogach).
oby tak dalej, Makino!
PS To wyzwanie to zajebisty pomysł. Inaczej bym się nie zmusiła. Dziękuję pomysłodawczyniom ; )